Jesienna wyprawa któregoś niedzielnego popołudnia w okolice Bąkowa nie lada nas zaskoczyła, ponieważ okazało się, że w ziemi tkwi jeszcze wiele ciekawych rzeczy, których chyba nikt nie spodziewa się
znaleźć. Teoretycznie z dzisiejszego punktu widzenia, takie znajdki, które nam się wówczas trafiły, to nic szczególnego i ktoś by powiedział –zwykłe śmieci – ale patrząc na lata wojenne i powojenne – nawet tak zwykłe, codzienne rzeczy dla wielu były bardzo wartościowe, a dla nas – eksploratorów to również bogate w informacje źródło poszukiwań na temat życia tamtejszej ludności w czasie wojny.
Okazało się, że dzisiejsze tereny Bąkowa (niem. Bonkow) wcale nie były ziemiami zamieszkiwanymi przez bogatą ludność, dlatego też chyba mnie nie dziwi tak skrupulatne ukrycie rzeczy codziennego użytku, o których poniżej…
Na znalezisko trafiłyśmy już w stosunkowo późnych godzinach, dlatego
też ustaliłyśmy, że dalszą eksplorację przełożymy na dzień następny. Tak
też się stało. Zaraz na drugi dzień po pracy zebrałyśmy sprzęt i po raz
kolejny zawitałyśmy w bąkowskim lesie, aby dokładniej przyjrzeć się
znalezisku. Po dość mozolnych pracach wykopkowych naszym oczom ukazała się pokrywa od garnka. Niestety okazało się, że całość była źle zabezpieczona podczas pochówku i do środka garnka/kociołka dostała się
woda, co zniszczyło zawartość z wnętrza. W środku zostały ukryte rzeczy
codziennego użytku: dwie pary dziecięcych bucików, grzebień, maszynka do mielenia mięsa, guziki, słoik do weków wypełniony gumkami. Oprócz tego natrafiłyśmy wśród tej brei na pozostałości jakiegoś materiału oraz
wełny.
Niektóre z bardziej konkretnych rzeczy zostały zabrane do
identyfikacji. Obuwie albo było owinięte w gazetę albo też w środku
bucików znajdowała się gazeta. Była to gazeta niemiecka i niektóre
fragmenty wskazywały, że zawierała jakieś przepisy. Udało się odczytać
logo oraz nazwę – CRESCAT. Niestety nie znalazłyśmy żadnej niemieckiej
gazety o takim tytule (podejrzewamy, że to tytuł). Najbardziej przydatna
do identyfikacji okazała się pokrywka od słoika. Napis na niej brzmiał:
RILLENGLAS/ PENZIG-SCHLESIEN. ”Rillenglas” to oczywiście huta szkła. ”Penzig-Schlesien” to niemiecka nazwa miejscowości Pieńsk znajdująca się na Śląsku. Niemiecka nazwa miejscowości funkcjonowała do 1945 roku, jednak nie można sugerować się datą i sądzić, że znalezisko pochodzi akurat z tych czasów.