Cmentarz.Dawny cmentarz ewangelicki w Ciekocinie znajdował się tam, gdzie obecnie znajduje się cmentarz katolicki, czyli w lesie, około 300 metrów na prawo od głównej drogi prowadzącej w kierunku Sasina.
Jego ogólna powierzchnia wynosi około 0,4 ha.
Cmentarz ten jest ogrodzony kamiennym murkiem, który powstał z kamiennych obwałowań bardzo charakterystycznych dla ewangelickich nekropolii. Co ciekawe, udało nam się zauważyć, że miejscami w murek ,,wplecione'' były pozostałości kamiennych podstw z widocznymi żeliwnymi elementami. Być może były to pozostałości dawnych, nieistniejących już nagrobków.
Na cmentarzu nie zachowały się praktycznie żadne przedwojenne nagrobki. Można jedynie natrafić na jeden, należący do zmarłej żony właściciela majątku w Ciekocienie. Na pięknym drewnianym krzyżu można odczytać:
Hier ruht
in Frieden
* (fragment nieczytelny). 1886
Lore
Koops
Geb. Götsch
†28.3.(?).1938
Ze znalezionych przez nas niemickojęzycznych materiałów wynika, że pani Lore Koops popełniła samobójstwo, topiąc się w rzece Łebie.
Widać, że do dnia dzisiejszego ktoś grób odwiedza i dba o niego.
Nie umknęło niestety naszej uwadze, że w północno-zachodnim narożniku cmentarza dosłownie pod płotem ogrodzeniowym znajdowała się sterta gruzu. Po przedarciu się przez gęste jeżyny okazało się, że - o zgrozo - są to pozostałości dawnych ewangelickich nagrobków (!) Wyraźnie można było zauważyć kamienne podstawy pod krzyż czy kamienne płyty.
Wygląda na to, że w okresie powojennym cmentarz ten przeszedł ,,reorganizację'', która doprowadziła do całkowitego usunięcia przedwojennych nagrobków. Pochówek Lory Koops jest jedynym, który to przetrwał. Nasuwa się jednak pytanie: co stało się ze szczątkami spoczywających tu niegdyś osób? Mamy tylko nadzieję, że potraktowano je znacznie lepiej, niż należące niegdyś do nich nagrobki.